brrrr... znowu.. co roku to samo... sprzątanie, gotowanie... jedzenie. I po co? ja się pytam po co? :D jak już wiecie nie lubię świąt.. choinka i prezenty? :) jestem już za duża a choinka robi za dużo bałaganu...
Nie lubię świąt bo wtedy nikt nie ma dla mnie czasu.. każdy jest zajęty sobą ... :( dlatego też postanowiłam część świąt spędzić w pracy :)
Mondziak się rozsypał.. wysprzęglik padł.. no i trzeba było oddać do mechaniora :(
co do bioderka, ostatnio boli ale tylko z przemęczenia.. ma prawo :) ostatnio bolało inaczej.. tego bólu jeszcze nie czułam, był taki inny.. spontaniczny i nie jednostajny w intensywności.. przyzwyczaiłam się do innego bólu.
i po co było się tak zamartwiać? :D operacji nie było.. poleżalam sobie 24 godziny i mnie wypuscili mimo, iz zastosowali przedoperacyjna głodowke i czopek.. o wkluwaniu sie i podkradaniu mojej cennej krwi juz nie wspomne.. :) obawialam sie tylko CRP bo mialam strasznie wysokie ;/ ale profesor rano przyszedł i powiedział, że to nie lewe biodro szwankuje tylko na prawym zrobiła się chrząstkowa narośl i trzeba ją rozćwiczyć.. z jednej strony cieszylam sie jak cholera a z drugiej bylam okropnie rozczarowana, bo nastawienie psychiczne na polroczne wykluczenie z zycia zawodowego i uczelnianego juz wyrylo sie w mojej pamieci... a tu psikus :)
spakowana i gotowa... fizycznie oczywiście bo psychicznie nie jestem pozytywnie nastawiona...
marudzę wiem ale mam jakieś dziwne przeczucia... nie chce jechać :(
uciekam spać o 6 pobudka. Trzymajcie za mnie kciuki!!
golfika zmieniłam na mondeo :) podoba mi sie :D ta moc robi wrażenie :D jak to nie wiele do szczęscia potrzeba? :) jestem juz prawie spakowana i praaawie gotowa do wizyty w Otwocku. Stres wielki ale będzie dobrze, musi być innej opcji nie przewiduje :)
Przygotowania trwają :) pranie, szykowanie, przerabianie... jutro muszę załatwić szkołe, lekarza i zacząć się pakować :)
w nocy przeglądałam forum bioderko i przypominałam sobie co mam zabrać :) poziom stresu, smutku wzrasta.. denerwuje sie, ze o czyms zapomne :) chciałabym zeby było już po..
Zaskoczenie? Złość? Smutek? Poczucie niespełnionego obowiązku?
Nie wiem co czuje... nie wiem czy jestem przygotowana... :( tyle czasu w domu, w łóżku...
Dziś rano zadzwonili z Otwocka oznajmić mi, że za tydzień mam już u nich być. Mieli dzwonić w listopadzie kiedy dokładnie będą znać termin mojej operacji. Smutno... ale czemu? nie wiem.. ehh. Ganzowiczka marudzi...
a więc w piątek lekarz oznajmił mi, że już czas... czas na to czego się tak bardzo boje. Mimo, iż wiele razy powtarzałam, że z przyjemnością dam się pokroić po raz 3... Nie teraz, to nie ten moment :(
Obiecałam sobie schudnąć do operacji.. motywacja jest duża ale silnej woli jak zwykle brak. Zaczęłam ćwiczyć z Ewą Chodakowską. Dziś mam straszne zakwasy ale myśle, że postaram się w końcu coś zrobić z tymi niechcianymi kilogramami. Nie chcecie ich? Oddam niekoniecznie w dobre ręce :)
Czekam na ten termin i coraz bardziej się stresuje... BOJE SIĘ!
czyżby to był pierwszy wieczór od tygodnia, w którym nie boli bioderko? :)
śpiąca, zmęczona i bez chęci na jutrzejszą pracę... tak wiem, Karollka marudzi :P
mamy piękną wiosnę tej zimy nieprawdaż? :D
stęskniłam się za wyrażaniem tu swoich bazgrołków :) w styczniu minęło 2 lata od Osteotomii.. strasznie szybko - a może nie do końca, przecież tyle się wydarzyło od tamtego czasu! ważne, że bioderka nie dokuczają :) gdyby nie blizna, blog, śrubki i wspomnienia nie wiedziałabym, że coś takiego się wydarzyło :)) Ganzowiczka jest zadowolona z wyników operacji, rehabilitacji i z samej siebie - i o to chodziło!! :)
to jest całkiem dobre pytanie.. czego ja chce...? jako Ganzowiczka chce wreszcie powiedzieć, że jest idealnie... idealnie bez bólu i zmartwień o biodro..
a jako ja? czego chce od siebie w tym roku? czego oczekuje od innych? Sama nie wiem..
Zastanowię się i wtedy zaktualizuje post..
****************************************************************************************
06.04.2015
Już wiem czego ja chce.. ja chce patrzeć w Jego zielone oczy, dotykać dołeczka w brodzie, zasypiać przy jego boku, patrzeć jak słodko śpi, móc spędzać z Nim każdą chwilę ale przede wszystkim chce żeby był szczęśliwy nawet jeśli miałby być szczęśliwy beze mnie choć mam nadzieje, że jeszcze zmieni decyzję i będziemy szczęśliwi razem. Kocham Go i nie wyobrażam sobie ani minuty mojego życia bez Niego.
Ciężko ale narzekać nie mogę ;) twardym trzeba być nie mietkim.. :)
gorzej z bioderkiem, coraz bardziej dokucza operowana strona... coraz więcej zmartwien i watpliwosci czy aby wszystko zrobilam tak jak nalezy.. wiem, mialam schudnac ale moje cholernie lenistwo mi przeszkadza, od kilku miesiecy obiecuje sobie, ze zrzuce te kilogramki... i co i dupa ;/ ganzowiczka się poddaje.. :( przeraza mnie ta ciagla walka..;/ o bioderka, o studia, o marzenia... o zycie bez bolu... będzie tak do końca? WARTO TAK CIAGLE WALCZYC ??
Tym o to pytanie koncze swoją rozwinieta wypowiedz...