Tak dawno nie pisałam.. tyle się zmieniło... 2 czerwca miałam druga wizytę kontrolną. Lekarz powiedział, że zrosty są całkowite. Mogę odstawić kule. Dzień później pojechałam do mojej rehabilitantki, która zauważyła, że moje kolano ucieka do środka i jedna kula musi zostać przez kilka tygodni. Dostałam kilka nowych ćwiczeń, kleję bliznę plastrami Kinesjology Tape :) ta metoda mi się podoba. Napisałam na forum, że chodzę o jednej kuli.. wszyscy zaczęli wrzeszczeć, że nie powinnam, zaczęli obrażać Eleonorkę i podważać jej kompetencje. Ja jej ufam i to w 300%. Kule odstawiłam tydzień temu. Czuję się świetnie, ostatnio opuściłam się w ćwiczeniach i teraz odczuwam efekty mojego lenistwa. Muszę wziąć się w garść i ostro pracować.
Szpilki... mmm cóż za cudowne uczucie :)
Dziś ślub mojego drugiego wujka... na którym jestem świadkiem. Idę się szykować :)
Już po drugiej wizycie w Otwocku. Kolejki jak zwykle.. ale to chyba taki urok tego miejsca. Ale do konkretów zrosty są praktycznie całkowite, kule do odstawienia, szpilki... wreszcie mogę założyć.. mam szaleć i cieszyć się życiem.. ( z wielkimi ograniczeniami ) ;) śrubki zostaną wyjęte przy kolejnej operacji, która będzie miała miejsce już albo aż mniej więcej za rok. Drugie bioderko nie dokucza aż tak bardzo ale wiem, że jest strasznie wymęczone, całe obciążenie mojego ciała w końcu oddziaływało tylko na lewe biodro.
Może wreszcie czas na zmiany? Na dietę.. ostrą dietę. Życzę sobie i innym powodzenia i wytrwania do końca w swoich postanowieniach.
Już niedługo wakacje, należy mi się miesiąc ostrego leniuchowania. Jestem zmęczona nauką i wszystkim innym. Bioderko dziś strasznie dokucza, ostatnio nie oszczędzałam się wczoraj troszkę przypiekłam udo tam gdzie moje czucie jest ograniczone no i troszkę szczypie.. Pati pojechała dziś do Otwocka z tym kolanem, jestem spokojna bo wiem, że lekarze tam czynią cuda a opieka jest znakomita.
Dziś śniła mi się pielęgniarka Hania z 1b :) dlaczego takich specjalistów nie ma tu w Radomiu??
W sobotę ślub Maćka i Madzi, jestem starszą druhną :) Znalazłam sukienkę w którą się ledwo mieszczę ale mieszczę.. ;) dziś jadę po farbkę do włosów i jadę do Pati na małą metamorfozę.. mam nadzieję, że moja samoocena skoczy o kilka kreseczek w górę... :)
Szczególnych, ponieważ to już praktycznie 5 miesięcy a ja nic nie zmieniłam w swoim życiu. Nic co miałam zmienić, wszystkie moje założenia, cała ta cholerna wiara w siebie... nic nie przyniosło efektów. Dieta poszła w zapomnienie... w sukienki się nie mieszczę.. ćwiczenia ehh..
8 dni poświęcę tylko bioderku... i sobie.
Dziś pierwszy raz od operacji czuję się dziwnie obolała, nie wiem może źle spałam.
Jestem zmęczona ciągłym myśleniem co robię dobrze a co źle, ciągłym poprawianiem się.
Mam dość ciągłej kontroli własnego ciała! Ciągle.. ciągle... mam dość tego wyrazu! Pragnę wyjechać gdzieś, zaszyć się na bezludnej wyspie ale tylko i wyłącznie z Nim ;* i odpocząć od wszystkiego i wszystkich.
Ogarnęła mnie niechęć do wszystkiego... :(
No ale w maju... ? Jak śnieg może padać w maju ;/
No cóż z pogodą nie wygrasz.. Ale miałam inne plany na ten wieczór niż siedzenie w domu lub ewentualna jazda samochodem po mieście.. bez celu.
Czasami jazda po mieście bez celu.. może przynieść jakieś korzyści.. na przykład taką jazdę samochodem po parkingu.. już zapomniałam jaką radość sprawia mi "obsługa" samochodu :D
Majowy weekend minął szybko, bez bólu, bez smutku.... Bioderko spisuje się na medal od czasu spotkania z Eleonorką. Jeszcze tylko ten brzuszek.. jak tu go zgubić??
Ehh..