Wiara w siebie?? Najpierw musisz być doceniany przez wszystkie najbliższe Ci osoby.. a nie tylko przez jedną. I właśnie w tym tkwi mój największy problem.. Już dawno nie czułam się docenianą.. Dawno nikt nie powiedział.. " Świetnie.. sobie poradziłaś.. gratuluję!" albo chciałabym częściej słyszeć.. po prostu dziękuję! Tylko od jednej osoby to ciągle słyszę i za to jej dziękuję! :*
Teraz nawet gdy nie czuję się na siłach wykonuję wszystko jak dawniej.. sprzątam, gotuję, nastawiam pranie.. i wiele wiele innych. A nikt nawet nie zapyta się jak się czuje.. nikt ze mną nie porozmawia...
Czasem w takie dni jak ten... właśnie to jest takie dobijające!
Wow.. od operacji minęło już 8 tygodni.. ale to szybko leci :)
Dziś po raz pierwszy wybieram się na dłuższy samodzielny spacer z moimi dwiema "przyjaciółkami" :) Są one nierozłączną częścią mojego aktualnego życia.. Chociaż czasami pozwalam sobie chodzić bez kul, ale nie jest to dobry pomysł. Kule czasem przeszkadzają a ja czasami mam ich dosyć, chce wyjść do ludzi...potańczyć, pobawić się... JA CHCE BYĆ JUŻ ZDROWA!! Tak.. tak wiem, cierpliwość..cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość.. W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo. Poduszka i duuuży miś, który dostałam od Jacka są najbardziej przydatne wieczorami.. kiedy jestem sama i mogę sobie dłużej popłakać - czasem to nawet pomaga, a czasem utwierdza mnie to w przekonaniu, że nie jestem taka silna.. taka cierpliwa i potrafiąca udawać przed wszystkimi, że jest dobrze, że czuję się na równi z innymi. A ja niestety czuję się gorsza.. Moje życiowe motto w ostatnich dniach poszło w zapomnienie ale OBIECUJĘ, że od dziś: WIARA W SIEBIE CZYNI CUDA - trzeba wierzyć, że się UDA :)
Czas na krótkie podsumowanie:
Ból
Biodra praktycznie niewyczuwalny, kolana od kilku dni dokucza, kręgosłup - umieram wieczorami, ramiona - mają już dość, ale jeszcze troszkę wytrzymają.
Samopoczucie
Od kilku dni na paskudnym poziomie - nie wspominałam, że ciągle próbuję zrzucić kilka kilogramków i mi się to nie udaje :(
Efekty zadowalające... co do rehabilitacji to w tej chwili nie stać mnie na prywatnego fizjoterapeutę a o innej na razie mogę zapomnieć bo kolejki są masakryczne. Wiem.. wiem to ważne po operacji no ale cóż..
Mykam na spacerek :)
Nareszcie wiosna :))
Jutro kierunek Otwock.. mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli..
Dziś wymęczyłam troszkę bioderko... i teraz cierpię... boli mnie mięsień wzdłuż pachwiny.. czasami tak bardzo, że nie da się wytrzymać. No ale już niedługo :)
Oto moja blizna.. hmm jeśli tak można nazwać cieniutką, różową kreseczkę zmniejszająca się z dnia na dzień.. szczerze powiedziawszy spodziewałam się innego efektu ale jestem bardzo mile zaskoczona :)
Pełna nadziei uciekam spać :) Jutro wizyta kontrolna nr. 1 :)
Trzymajcie kciuki ;)
Wszyscy dziś pytają mnie jak czuję się w dorosłym życiu.. i co ja mam im odpowiedzieć?? Aktualnie jestem zmęczona sprzątaniem i gotowaniem i moja odpowiedź na zadane pytanie brzmi.. JEST MEEEEGA CIĘŻKO ;)
Dzień zaczął się od sprzątania.. cieszy mnie bioderko,które boli sporadycznie:)więc mogę sobie pozwolić na troszkę więcej niż spacer po mieszkaniu :)
W czwartek byłam na długich zakupach, biodro dało radę.. gorzej z pięta u "zdrowej" nogi.. ;/ ta bardzo dokuczała. Spodziewam się gości o 17 więc muszę się wziąć się do pracy :)
23 doba po Ganzie. Samopoczucie w skali 1-10 hmm 8. Ból minimalny. Nie wiem czy to normalne czy nie. Śpię już na obu biodrach- nie wiem czy można. Ostatnio stwierdziłam, że nic nie wiem. Schody pokonuje bez większych trudności, w nocy nie boli. Co do chodu... Po mieszkaniu poruszam się bez problemu. Nie polecam próbowania chodzenia bez kul- na pewno dobrze się to nie skończy. Poza domem też sobie radzę. Może nie jak zupełnie sprawna osoba ale jest duuuuużo lepiej niż 2tygodnie temu. Następnym razem opisze postępy. Moja blizna bardzo mi się podoba jest taka urocza :) po takiej ingerencji lekarzy widzę tylko różową cienką kreseczkę mierzącą jedynie 13 cm :)
Dziś czeka mnie dużo pracy... Trzeba zacząć domowe porządki ... W sobotę mój wielki dzień... Mam nadzieję, że nikt i nic nie popsuje mi tej bajkowej aury. W piątek po raz pierwszy wybiorę się na większe zakupy.
Moje motto działa na wszystkich tylko nie na mnie! Czasami jest to irytujące. No cóż...life is brutal ;)
W poniedziałek zjawiłam się na zdjęciu szwów, nie zbyt miłe uczucie no ale cóż przeżyłam. Blizna jest piękna;)( jeżeli o bliźnie można tak powiedzieć ) podoba mi się i ma swój urok ;) Gorsza jest rana po drenie ;/ dziurka niby już się zabliźnia ale jednak coś mnie niepokoi. Skonsultowałam to z lekarzem i jak na razie jest dobrze. Świniaczek jest duuuuży :( ale kiedyś zniknie prawda?? :) hmm.. czas na podsumowanie.
Co do poruszania się, hmm jest dobrze. Po mieszkaniu poruszam się bez problemów.
Poza domem szybko się męczę. Na pierwszą wycieczkę wybrałam się w 11 dobie po. Nie było tak źle. Schody pokonuję Z odpoczynkiem co 9 schodków, są dość wysokie i dlatego. Biodro boli tylko wtedy gdy coś zrobię nie tak, przekręcę nogę nie w tą stronę co trzeba lub za bardzo :) kolano boli strasznie.. jest spuchnięte i boli :(
Śpię na boku i na brzuszku od wczoraj, przekręcanie boli ale potem jest duuużo lepiej niż na plecach :) Mam duży problem z usiedzeniem w jednym miejscu przez dłuższą chwilę. Ciągle muszę zmieniać pozycję i to jest dość męczące :) problem mam również z zakładaniem skarpetek i butów :P nadal biorę Furagin i Witaminę C do tego Rutinacea na wzmocnienie odporności, zastrzyki w brzuch z heparyny codziennie wieczorem ( :( straszna rzecz )
W skrócie... jest dobrze a będzie jeszcze lepiej :)
Dziś mam zamiar się wreszcie normalnie wykąpać :) zobaczymy jak to będzie:)
Wizyta kontrolna 3 marca, do tego czasu nie wolno mi obciążać operowanej nogi.. Straszne.. :)